17.08.2018

Wszystko jest powiązane. Spotkanie z Elisabeth Åsbrink

Jest laureatką Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. Chciałbym podkreślić: „za reportaż literacki” – tak zapowiedział kolejnego gościa festiwalu Literacki Sopot Paweł Goźliński. Jednakże rozmowa z Elisabeth Åsbrink nie dotyczyła nagrodzonego reportażu W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa, tylko książki 1947. Świat zaczyna się teraz.

Dziennikarka na początku rozmowy przyznała, że nie planowała książki o tym konkretnym roku. – Chciałam napisać reportaż o przywódcy szwedzkich nazistów – wyjaśniła. Kiedy zbierała materiały na temat Pera Engdahla, odkryła informację, że dwa lata po wojnie wyjechał on do Danii w celu założenia partii nazistowskiej. – To mnie uderzyło – przyznała. Aby zweryfikować te informacje, przeczytała od deski do deski dwie główne gazety z 1947 i z ich lektury właśnie narodził się pomysł na reportaż o tym konkretnym roku.

– Znałam zamiary Pera Engdahla, ale nie zdawałam sobie sprawy, jak kluczową rolę odegrał w tworzeniu powojennych nazistowskich partii oraz jak szeroki zakres miały jego plany – powiedziała. Åsbrink była zszokowana tym, że żyjemy w świecie iluzji, jakoby wojna położyła kres nazizmowi i nienawiści do Żydów. – Te ideologie są na tyle silne, że przetrwają – oceniła. Dzięki lekturze gazet z 1947 roku uświadomiła sobie, że w tym czasie rodziły się zjawiska, z którymi borykamy się współcześnie. – Dlatego zdecydowałam się napisać książkę o Engdahlu. Zrozumienie bieżącej sytuacji jest możliwe, jeśli dostrzeżemy, jak wiele ma ona wspólnego z przeszłością.

Prowadzący spotkanie zauważył, że w 1947. Świat zaczyna się teraz nie brakuje wątków osobistych. – Nie planowałam pisać o swojej rodzinie – przyznała Åsbrink. Kiedy zdobywała wiedzę na temat tego roku, naturalnie pojawiło się pytanie, gdzie znajdował się wtedy jej ojciec. W związku z decyzją, jaką wtedy podjął, rok 1947 stał się dla niej samej bardzo ważny. Otóż znajdował się on w obozie dla uchodźców w strefie amerykańskiej. Odwiedziła go jego matka i poprosiła o wybór: zostaje w obozie i emigruje do Palestyny czy chce z nią wrócić do Budapesztu. – Ta decyzja przesądziła o moim życiu.

Sama reporterka zasugerowała podczas spotkania, by porozmawiać także o przyjemniejszych wątkach książki. Oprócz takich bohaterów jak wspomniany Per Engdahl czy twórca terminu „ludobójstwo” Rafał Lemkin, była mowa także o feministce Simone de Beauvoir, która w tym czasie zaczęła tworzyć Drugą płeć,oraz Christianie Diorze, który zaprojektował wówczas swoją debiutancką kolekcję The New Look.

Następna książka Åsbrink dotyczyć będzie Szwecji. – Chciałam napisać o wizerunku Szwecji oraz o tym, jak postrzega ona samą siebie. Chciałam to opisać na podstawie języka, który kształtuje wartości i je odzwierciedla – wytłumaczyła. Reporterka skupia się na około sześćdziesięciu wyrażeniach, które są ciekawymi przykładami stereotypu. Jedno z piękniejszych opisuje Szwedów jako naród, który ciągle za czymś tęskni. Z kolei jedno z najniebezpieczniejszych ustawia ten kraj w pozycji skansenu, w którym trwa niezmienna przeszłość. – To jest próba zamrożenia momentu w czasie i tym samym pewnego obrazu Szwecji. A jest to zaledwie wycinek, który nie jest przecież reprezentatywny dla tego, czym jest ten kraj. Wartości nie są zapisane raz na zawsze. One ewoluują, kultura wywiera na nie wpływ, więc nie jest tak, że coś, co zatrzymamy w czasie na chwilę, jest jedyną słuszną wersją Szwecji – oceniła Åsbrink na koniec spotkania.

Dominika Stańkowska

fot. Bogna Kociumbas

Powiązane wydarzenia